Pierwszy dzień cyklu menstruacyjnego to Święto Prawdy dla każdej kobiety. Święto, pomijane i wyśmiane przez współczesne społeczeństwo, jest jedynym dniem w podczas którego większość kobiet się nie hamuje. Taki dzień w połączeniu z ostatnim dniem roku to już szaleństwo prawdy bezkarnej.
Tak więc słuchajcie...
Czemu zakochujemy się w tej osobie a nie w innej, otóż podświadomie szukamy dopełnienia, tego czego zabrakło nam w dzieciństwie. Przyciągamy do siebie osobę z podobną raną emocjonalną, która radzi sobie z nią, w inny sposób.
Jeśli byłaś dzieckiem odrzuconym i zapominanym przez rodziców, i reagowałaś na to, zatracając się w książkach i nauce, to w życiu szukasz łobuza, który na takie odrzucenie reagował bardziej aktywnie - bił, krzyczał i bezskutecznie domagał się zwrócenia na siebie uwagi.
Podświadomie szukamy wypełnienia naszych potrzeb emocjonalnych, nie zdając sobie sprawy, że cała sztuczka polega na tym, iż dojrzałość to zdolność opiekowania się samym sobą. Po prostu nie możesz dać komu czegoś czego sama nie posiadasz.
Będąc w relacji z osobą toksyczną zawsze trzeba być twardym, nawet na chwilę nie można spuścić gardy. W takiej relacji nie mamy czasu na to, żeby być w ciąży mimo tego, że mamy w sobie rozwijającego się człowieka, nie mamy czasu ani pieniędzy dla siebie, chyba, że ma to służyć wizerunkowi narcyza. Wszystkie nasze życiowe dramaty, są karane milczeniem, albo zakrzyczane lub pobite, dlatego już ich nie mamy... Często przed spotkaniem narcyza, a tym bardziej w trakcie tego związku, odpuszczamy sobie słabości, jesteśmy twarde, dla dzieci, dla pracy, dla zasady, "twardym trza być, a nie miętkim".
Dlaczego trzeba być twardym? A przede wszystkim kto ustalił, że lepiej być twardym niż miętkim?
Zrób sobie przerwę i zastanów się nad tym jeszcze raz "Dlaczego trzeba być twardym?"
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A jeśli nie jesteś twarda to już na tym etapie odpuść sobie czytanie tego posta, bo to jest post dla twardych.
Czytaj dalej jeśli:
1. Twój rodzic nie miał oczywistych uzależnień, ale dużo czasu spędzał u lekarza i chorował
2. Matka lub ojciec wypowiadali się przy Tobie na temat swojego pożycia seksualnego
3. Musiałeś się opiekować bardzo chorym rodzicem lub bratem/siostrą
4. Masz wpojone poczucie lojalności, nawet (a może przede wszystkim do osób, które Cię krzywdzą)
5. Znajdujesz wymówki dla sowich oprawców, a pomniejszasz zalety ludzi, którzy Cię kochają
6. Dorastałeś (teraz się przygotuj na to, że nie jesteś jedyną osobą która tak miała) w przeświadczeniu, że wasz pies/kot __wpisz dowolne__ jest ważniejszy od Ciebie.
7. Byłeś tak zwanym chrowitkiem, kiedy dorosłaś zdałaś sobie sprawę z tego, że Twoje zdrowie leży w Twoich rękach i cudownie wyzdrowiałaś z wszystkich chorób wieku dziecięcego.
Czy rodzice/ jeden z rodziców mówił Ci, że masz być twarda?
Emocjonalność nie wchodziła w grę, bo dziecku wrażliwemu trzeba tłumaczyć i ogólnie się z nim piep***ć, a takiemu normalnemu, to można przylać klapa i jeszcze podziękuje....( dla tych, którzy nie zrozumieli powyższe zdanie to sarkazm, anie promocja przemocy).
Matka lub ojciec byli nieporadni życiowo/finansowo:
Uzależnieni lub emocjonalnie niezdolni do opieki nad dzieckiem (jedno nie wyklucza drugiego). Potrafili impulsywnie przepuścić wypłatę w jeden dzień, a potem wypominać dziecku, każdą prośbę o lizaka, albo byli wyjątkowo skąpi i każdy grosz szedł pod materac. Pamiętajmy balans jest kluczem do każdego sukcesu, a równowaga to jednocześnie poczucie bezpieczeństwa. Często jest tak, że tacy rodzice, wydają się normalni w kryteriach otoczenia, jednak mają problemy, które na pierwszy rzut oka nie są oczywiste.
Teraz w relacjach ze swoim parterem, żyjesz za mniej niż minimum. Nie chcesz być egoistką i prosić o pieniądze na takie luksusy jak ubrania czy kosmetyki. Jeśli jesteś piękna i zadbana to tylko dla niego, albo dla rodziców, żeby byli dumni, albo dzieci... A może ty nie lubisz się malować, może masz ochotę wydać 2000 zł na obóz w Bieszczadach zamiast na nowe kreacje, może jesteś typem sportowym i nie cierpisz się stroić nawet dla niego. Wiesz kim jesteś i co lubisz?
Czy miałaś pozwolenie na bycie sobą jako dziecko? Wygląda na to, że w tym roku musisz nauczyć się zawalczyć o siebie, przypomnieć sobie to, o czym marzyłaś jako dziecko.
Warto przytoczyć Syndrom Manchousen'a by proxy, czyli powodowanie lub wyolbrzymianie chorób u dziecka w celu zwrócenia na siebie uwagi.
Każdy pewnie słyszał historie związane z powyższymi zaburzeniami, ale nie musza one należeć do tych najbardziej dramatycznych i portretowanych w telewizji, żeby wywołać traumę.
Wystarczy, że matka ma obsesję na punkcie wagi córki, lub za każdym razem kiedy dziecko ma zwykłe przeziębienie dostaje antybiotyk. Zaburzona matka, w brew pozorom nie jest troskliwą opiekunką, ale toksyczną naryczą, często święcie przekonaną o słuszności swoich wymysłów. Ona nigdy nie przyzna się do tego, że procedury medyczne, którym jest poddawane jej dziecko są zbędne i zaburzają jego rozwój. A wychowane przez nią dziecko, będzie uczyć się, że musi być silne nawet jeśli boli, że jego ból, to radość matki. Mama przecież tak bardzo chce, żeby ciocie się nad nią rozczulały, a dziecko mały bohater, bo miało krew pobieraną a nawet raz nie zapłakało...taka duma mamy...
W rzeczywistości jest jednak odwrotnie, dziecko opiekuje się niestabilną matką, gra role, które przećwiczyło do perfekcji, dzięki jej smutkom i obrażaniu się. Jest silne, a każdy, ból i lęk tłumi, bo tego chce mama.
Kobieta wychowana w takiej relacji, dzielnie przyjmuje na klatę, kłody rzucane przez narcystycznego partnera. Nie użala się, nie płacze, po prostu zagryza zęby i idzie dalej. Robi to co jej każą w brew sobie, bo tego nauczyli ją rodzice.
Inny scenariusz jest taki, że w zależności od temperamentu sama staje się swoją matką. Jako narcyza wewnętrzna (o których pisałam w poprzednich postach) razem ze swoją matką oddaje się "medycznej profesji" dręczy swoje dzieci i męża i przekazując pałeczkę potomstwu.
Co się stanie kiedy przestaniesz być twarda, kiedy na jeden dzień odpuścisz... Spróbuj niech to będzie Twoje postanowienie noworoczne? Co jeśli pozwolisz sobie, rozczulić się nad sobą, przyznać do tego, że nie miałaś łatwo, i że należy Ci się przerwa. Jeśli zdasz sobie sprawę, że czasem możesz mieć gorszy dzień i zostać w łóżku, że masz prawo do tego, żeby zająć się pisaniem zamiast myć podłogę. Może jeśli twój mąż i dzieci, prześpią jeden dzień więcej w niezmienianej pościeli, nic im się nie stanie. Jak myślisz? A może najwyższa pora żeby zaczęli robić to sami...
W Nowym Roku, życzę wam znalezienia nowych pasji, przy których zatracacie poczucie czasu, stert brudnych naczyń, wyjść do znajomych, duszy rewolucjonistki i nieposłuszeństwa zasadom toksycznego patera.
Szczęśliwego Miękkiego Roku.