środa, 23 września 2015

Lekcja


Lekcja

Uczymy się siebie poprzez relacje z innymi. Jako dzieci dowiadujemy się, kim jesteśmy, dzięki przekazom naszych rodziców. Jeśli przekazy te zostały, sformułowane w sprzeczności z nasza naturą, w dorosłym życiu spotykamy ludzi, którzy pomogą nam je skorygować.
Przykładem wychowania sprzecznego do natury dziecka jest na przykład: zmuszanie dziecka, cichego i nieśmiałego do być ekstrawertykiem. Często zamiast docenić wrażliwość i artystyczne usposobienie dziecka poprzez rozwijanie talentów artystycznych i docenienie delikatnej natury, rodzice wysyłają dziecko na karate i obozy przetrwania. Chcą je „utwardzić” , często raniąc i powstrzymując rozwój emocjonalno-intelektualny. Wrażliwe dzieci są jak woda, mają zdolność twórczą, potrafią dawać chęć do życia, słuchać i rozumieć. Kiedy woda spotyka się z chłodem (brakiem miłości i zrozumienia) zamienia się w lód.




Alice Miller napisała kiedyś, że dzieci, których matki nie patrzył się na nie z miłością i admiracją, przeżyły traumę już, jako niemowlęta. Dla każdego dziecka, matka jest jego pierwszym i najważniejszym lustrem. Matka w spierana przez ojca, spełniona i szczęśliwa nie oczekuje od dziecka spełnienia jej potrzeb, ale jest wyczulona na potrzeby swojej pociechy i zdolna do docenienia daru, jakim jest macierzyństwo.
Wiemy, że poprzednie pokolenia, nie należały do zdolnych rodzicielsko. Mimo, tego, że nasi rodzice bardzo się starali, to borykali się z wojnami, okupacjami, pustkami w sklepach i brakiem ogólnego zrozumienia dla naszego istnienia. Często obdarowani, mądrościami poprzednich pokoleń w stylu. „Daj mu się wypłakać” i własnym bólem emocjonalnym, próbowali uczynić z nas ludzi nie wiedząc, że ludźmi się urodziliśmy.
Osoby toksyczne pojawiają się w naszym życiu, żeby nauczyć nas tego, czego nie zostaliśmy nauczeni, jako dzieci. Teraz, jako dorosłe osoby mamy większą niezależność i kontrolę nad własnym życiem – mamy możliwość wyborów i dostępu do wiedzy nieograniczonej schematami poprzednich pokoleń.
Wiara we własne możliwość, nauka złości, szacunek dla siebie i zdolność ustalania zdrowych granic, to pierwsze kroki w drodze do bezwarunkowej miłości.
Na skali emocji najniżej znajduje się:
22. Depresja, żałoba, strach, mentalność ofiary
21. Poczucie winy i niskie poczucie własnej wartości
20. Zazdrość
19. Nienawiść, wściekłość
18. Chęć zemsty
17. Poczucie winy
16. Zniechęcenie
15. Złość
14. Zmartwienie
13. Zwątpienie
12. Rozczarowanie
11. Przytłoczenie
10. Frustracja/irytacja/brak cierpliwości
9. Pesymizm
8. Nuda
7. Usatysfakcjonowanie
6. Nadzieja
5. Optymizm
4. Pozytywne oczekiwanie
3. Entuzjazm
2. Pasja (zajawka ;))
1, Miłość, radość, entuzjazm, spełnienie

Będąc w związku z osobą narcystyczną jesteśmy permanentnie uwięzieni w najniższych emocjach i mentalności ofiary.
Przez wielu - zazdrość jest uważana ze emocję niską i taką, która powinna być wyparta, ale wbrew pozorom jest ona lepsza od bycia ofiarą. Kiedy zazdrościmy innym ich szczęścia, zauważamy, że go nie mamy. A wtedy, złość po części motywuje nas do zmian.  Po nieudolnych próbach zemsty (schudnę i będę szczuplejsza od „nowej zdobyczy narcyza”) popadamy we wściekłość. Bo mimo tego, że zrzuciłyśmy niepotrzebne kilogramy, narcyz zdecydował, że teraz lubi kobiety z tatuażami… Popadamy w zwątpienie, że kiedyś uzyskamy jego, miłość i akceptację… i tak powoli wyrywamy się z jego szponów i powoi idziemy w stronę uczuć wyższych i oczywiście nowego życia.
Powyższy przykład jest dość trywialną wersją interakcji z narcyzem, ale ma na celu przedstawienie, jaką rolę pełnią takie osoby w naszym życiu. Osoba narcystyczna, jest formą przyspieszonej i bardzo intensywnej przemiany (terapii).Po zaliczonej lekcji osoby toksyczne zaczynają znikać z naszego życia. Na pierwszy, rzut oka potrafią odgadnąć, że nie mają, na co tracić czasu.
Jak wcześniej wspominałam na stronie Narcyzm, punktem wyjściowym, w większości przypadków jest wyrwanie się z mentalności ofiary przy pomocy złości. Często jest tak, że partnerzy/ partnerki narcyzów, jako dzieci nie mogli okazywać złości w obawie przed przemocą ze strony rodziców. Nie potrafili też upomnieć się „o swoje”, a sprawienie przykrości odmową, było karane, szantażem emocjonalnym, albo straszeniem wiecznym potępieniem (np. piekłem).
Stąd też wszechobecne poczucie winny:
·         Mimo, że mój syn spóźnił się o godzinę z imprezy u kolegi i nie wyniósł śmieci jak obiecał, czuję się winna, że odmówiłam mu pożyczenia samochodu
·         Czuje się winna, kiedy zostawiam dzieci na godzinę, żeby iść na jogę, mimo tego, że cały tydzień balansowałam życie rodzinne i pracę
·         Jestem zmęczona i chciałabym iść spać, ale mąż oczekuje o seksu i czuję się winna, jeśli odmówię
·         Kiedy koleżanka prosi o podwiezienie do sklepu, czuję się winna i często nie odmawiam, mimo tego, że tak naprawdę może tam dojść pieszą w dziesięć minut.
·         Czuję się winna, bo nie jestem taka jak inne żony/matki/koleżanki/córki

Poczucie winny ustępuje w momencie uświadomienia sobie, że nie wszyscy są tacy sami. Czyli jedni lubią mieć wysprzątany dom, inni wolą spędzać czas z dziećmi, a jeszcze inni mają wspaniałą karierę zawodową i urozmaicone życie towarzyskie. Jeśli uświadomimy sobie, że wszystkie powyższe „zjawiska” są etapem życia, zdamy sobie sprawę, że nie mogą dziać się równolegle. Każdy, kto świetnie operuje na etapie zakładania rodziny i wychowywania dzieci wie, że etap „imprezy i genialne życie seksualne” nie może być zaliczony do perfekcyjnych. Osoba narcystyczna często oczekuje od swojej drugiej połowy perfekcjonizmu w każdej dziedzinie. Takie oczekiwania powodują, że ofiara, nie mogąc sprostać tym oczekiwaniom, zaniża swoją samoocena i robi wszystko, żeby osiągnąć cel „nie osiągalny” – aprobatę i uznanie swojego narcystycznego oprawcy.

Zawsze pojawi się ktoś, kto opanował do perfekcji jedną z powyższych dziedzin. Dlatego próba osiągnięcia balansu często wiąże się z nieperfekcyjnym podejściem do życia.

Poczucie winny, bierze się również z tego, że jako dzieci, często nie mogliśmy sprostać wymaganiom rodziców i teraz stawiamy sobie cele, niemożliwe do zdobycia. Czujemy się winni, że nie możemy ich osiągnąć i przyjmujemy postawę nieudacznika lub perfekcjonisty. Nieudacznik, myśli, po co ma się za to brać i tak mi nie wyjdzie, a perfekcjonista częsta biega niestrudzenie, od jednego zadania do drugiego i żyje w niekończącej się frustracji, że nic nie jest takie, jakie „powinno być”.

Pierwszym krokiem do pozbycia się winny jest zrozumienie, że jeśli jesteś osobą, zaniedbaną emocjonalnie i fizycznie, która nie ma szacunku dla swojego ciała i duszy, to nie możesz spełnić się w żadnej dziedzinie życia, (jako, człowiek, rodzic, wpisz dowolne). Podobnie jak w samolocie, najpierw nakładamy maskę sobie a potem dziecku.

Po pozbyciu się poczucia winny, musimy nauczyć się mówić, głośno i wyraźnie, czego oczekujemy od innych. Nie jesteśmy istotami samowystarczalnymi, wręcz przeciwnie, sprzyja nam życie stadne. Musimy poczuć się na tyle wartościowi, żeby poprosić innych o pomoc w spełnianiu naszych potrzeb.

Osoba, która czuje się ofiarą i osoba, i osoba, która potrafi się rozzłościć to dwie osoby o różnym poczuciu wartości.





2 komentarze:

  1. Znakomity artykul, dobry poczatek do wyjscia z takiego zwiazku , czekam z niecierpliwoscia na nastepne

    OdpowiedzUsuń
  2. Konkretne rozpoczęcie, dobry środek i świetne zakończenie. Ostatnie zdanie świetne - każdy z nas powinien głośno mówić, o tym co myśli, czego potrzebuję. Nie bójmy się tego.
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń